środa, 17 października 2012

Rozdział 18.

Rozdział 18.Hej, nie zapomniałaś czegoś?

*Z perspektywy Angeliki*
- I jak było? - rzuciłam, słysząc zamykane drzwi. Jedyną osobą, która mogła o tej porze wrócić, jest Marta. Ja leżałam sobie na kanapie z laptopem na brzuchu przeglądając Internet. Nie doczekałam się odpowiedzi. Nagle coś przysłoniło mi światło i poczułam miękkie wargi na moich ustach. Na początku stawiałam opór, ale na nic się to zdawało. W końcu uścisk zelżał. Niall wpatrywał się we mnie z rozbawieniem na twarzy.
-Matko jedyna, czemu mnie gwałcisz?
Chłopak się zaśmiał. 
-Nie, na serio, co ty tutaj robisz? -spytałam spokojnie, jednak nieco bawiła mnie ta sytuacja.
-Przywiozłem ci trochę sushi, bo właśnie wracam z baru. - wyciągnął zza pleców opakowanie z restauracji. Moje usta przybrały teraz kształt litery "o".
-Wow, dzięki! Fajnie że pomyślałeś, bo dziewczyny nie lubią surowych ryb, więc nie robię w domu, a kupować mi się nie opłaca. Włożysz do lodówki?
-Ta, spoko. - blondyn podniósł się i skierował w stronę kuchni. Po chwili usłyszałam jego głos.
-Uuu... Macie truskawki?
-Tak, ale wydaje mi się, że właśnie wracasz z restauracji. - Odchyliłam się i zobaczyłam go idącego w moją stronę, jedzącego czerwone owoce.
-No i co z tego? - spytał z pełną buzią.
-A to, że nie powinieneś być głodny.
-Dla truskawek zawsze znajdę czas i miejsce. Szczególnie takich truskawek, jak ty.- przełknął jedzenie i jeszcze raz cmoknął mnie w usta. Delikatnie się odsunął, ale przytrzymałam jego głowę ręką. Przejechałam językiem po jego górnej wardze.
- No...Mogę ci odpuścić te truskawki.
Chłopak uśmiechnął się, przeczesał palcami moje włosy i skierował się do wyjścia. Odprowadziłam go wzorkiem. Odwrócił się jeszcze w moją stronę, mrugnął i wyszedł. Kurde, dlaczego go nie zatrzymałam?
Wróciłam do grania na komputerze. Po jakimś czasie usłyszałam ponowne otwieranie drzwi. Podniosłam się z nadzieją, że może Niall zgubił klucze do domu i przyszedł spać do mnie...Wiem, jestem głupia. Ale dostrzegłam Martę, niewiarygodnie z siebie zadowoloną.
-No i co się tak cieszysz? - spytałam rozbawiona.
- Liam jest niesamowity! Taki miły, uprzejmy... - opadła na fotel - Fajnie się z nim rozmawia...
-I jest ładny, nie? 
- No jest, ale... - wpatrzyła się w dywan i ułożyła usta w dziobek - Nie wiem. No jest ładny, ale co z tego? 
- To, że ci się podoba. - nie odrywałam oczu od komputera.
- Y...nie. Nie wiem. - dziewczyna wzruszyła ramionami i podniosła się z siedzenia - Idę się kąpać. Gdzie Weronika?
- Chyba siedzi u siebie w pokoju i pisze z Edem. - mruknęłam.
-Skąd wiesz? - odwróciła się Marta.
-Bo jak szła do kuchni po szklankę soku i usłyszała z sypialni dźwięk telefonu, rzuciła wszystko i pobiegła odpisać. A generalnie takie sprawy jej zwisają. To musi być Ed, ewentualnie Harry. - odparłam monotonnie.
-Wow, brawo, Sherlocku - Marta klasnęła w dłonie, po czym skierowała się ku swojej sypialni, a pięć minut później zobaczyłam ją idącą do łazienki. Rzuciłam okiem na zegarek. Już 23.15? Będę musiała się szybko wykąpać i kłaść się spać, bo jutro jadę do szkoły. No trudno. Zwinęłam laptopa i podreptałam do drugiej łazienki.


*********************************
Aj, że też słońce potrafi tak brutalnie wyciągać z łóżka! Nie wyspałam się tej nocy, pomimo że byłam już zdrowa. Nie dręczył mnie też żadne koszmary, tylko bardzo późno skończyłam się kąpać, bo Marta zużyła wczoraj całą ciepłą wodę. No coż. Na szczęście dzisiaj jest piątek a jutro po południu będę w drodze do Polski. Wygramoliłam się z łóżka i jakoś doczłapałam do łazienki. Umyłam zęby, uczesałam, wiadomo. Ubrałam się, zjadłam siadanie no i... powędrowałam do szkoły. W połowie  drogi uświadomiłam sobie, że idę sama i nie obudziłam Werki. Szybko do niej zadzwoniłam, ale okazało się, że dziewczyna już dawno nie śpi, ale nie chce jej się jeszcze iść do szkoły. No dobra. Doszłam. Powędrowałam pod klasę, gdzie czekało już kilku moich kolegów. Generalnie zadawałam się z chłopakami, dlatego ucieszyłam się, że byli dzisiaj w szkole. 
Lekcje wlokły się niemiłosiernie. W dodatku cała klasa non stop pytała mnie o mojego nowego chłopaka. Nie to, że się go wstydzę, mnóstwo dziewczyn chciałoby chodzić z Niallem, ale jest w tej szkole kilka upierdliwych osób. 
W dodatku mój chłopak nie dawał o sobie zapomnieć. Na każdej przerwie otrzymywałam od niego jakiegoś słodkiego SMS'a. To tylko sprawiało, że czas dłużył mi się jeszcze bardziej. Myślałam, że umrę w tym budynku.
*Dryń*
Tak! Koniec lekcji! Pożegnałam się szybko z kolegami, machnęłam na Weronikę ręką na znak, żeby się pospieszyła i przebiegłam korytarzem w stronę wyjścia.Słyszałam za sobą Werkę krzyczącą "czekaj!". Ale miałam zamiar zaczekać na nią na wolności. Popchnęłam drzwi i wypadłam na zewnątrz. Październikowe promienie słoneczne otuliły moją twarz i ramiona. Zamknęłam oczy. Chwilę później przyjaciółka klepnęła mnie w ramię.
- Ej, co ci odwaliło? Adrian jeszcze coś od ciebie chciał - wskazała kciukiem w stronę szkoły. Zza drzwi wyłonił się wspomniany przed chwilą Adrian. Rozejrzał się, zatrzymał wzrok na mnie i pomaszerował w moją stronę. Mój najlepszy angielski przyjaciel. Był pierwszą osobą, z którą zaczęłam się zadawać po przyjeździe tutaj. Chłopak poprawił grzywkę, tak jak miał to w zwyczaju i klepnął mnie w ramię.
- Hej, nie zapomniałaś czegoś? - wyjął zza pleców mój zeszyt od matematyki.
-O, dzięki... - odebrałam zgubę - Ale przecież matmę mieliśmy trzy lekcje temu. - zorientowałam się.
-No tak, zapomniałem. - podrapał się po głowie. - A... robisz coś w ten weekend? 
-Nie, lecę do Polski. - stwierdziłam. - A co?
-No wiesz, myślałem, że będziesz chciała iść do kina, jak co miesiąc.
-Sorki. Możemy się umówić na przyszły weekend?
-Ta, nie ma sprawy. To cześć! - chłopak machnął ręką i odszedł.
Stałyśmy tak jeszcze chwilę z Weroniką, dopóki ona się nie odezwała.
-Wiesz co? Chyba mu na tobie zależy.
Wracałyśmy się do domu kłócąc o to, czy podobam się Adrianowi, czy nie. Weronika lubi mnie o to dręczyć, bo twierdzi, że "widzi jak go do mnie ciągnie". E, nawet jeśli, to i tak będzie moim przyjacielem.
Wróciłyśmy do mieszkania. Rzuciłam plecak na podłogę, wyjęłam ćwiczenia i zabrałam za odrabianie zadania domowego. Siedziałam tak sobie i liczyłam na kalkulatorze, gdy zadzwonił do mnie telefon.
-Halo? - nie patrzyłam kto dzwonił.
-Angela? Możesz do mnie przyjść? - Niall. Ciekawe po co.
-Ciekawe po co?  - powiedziałam.
-No bo... Nie wiem co mam spakować.
Facepalm.
-Jak to nie wiesz?
-No, bo jeszcze nigdy nie byłem w Polsce... - stwierdził nieśmiało.
Cisza.
-Przyjedź po mnie - westchnęłam.

No i proszę. Wiem, rozdział miał być o Niallu i Angeli, ale jakoś się nie wyrobiłam. Postaram się zrobić kolejny rozdział JAK NAJSZYBCIEJ :D

3 komentarze:

keczup pisze...

Jejuuuu :D ekstra ^^ nie mogę się doczekać kolejnego :P ale nie wiem, o co chodzi z Lirtą... :?

Dzia pisze...

Ale że co z Lirtą?

Ronnie pisze...

Aww, Horan nie wie co spakować, to takie słodkieeee! *_______*
"Jeszcze nigdy nie byłem w Polsce", Hańba, Niall! Ojczyzny Bigosu nie odwiedziłeś, a po Paryżach dupe wozisz?! :c