czwartek, 4 października 2012

Rozdział 13.

Rozdział 13. Tego akcentu nie da się pomylić.

Obudził mnie dźwięk przekręconego zamka. Znowu Harry? Zakryłam głowę poduszką. Ten ktoś wszedł do pokoju i zrzucił ze mnie kołdrę. Teraz już nie miałam wątpliwości, że to...
-Chwila... -  zrzuciłam poduszkę i podniosłam się. W pokoju nikogo nie było.
-Wyspałaś się? - tego słodkiego akcentu nie da się pomylić.
-Niall!
Chłopak siedział na drugiej stronie łóżka. Odwróciłam się do niego i rzuciłam na szyję.
-Wiesz co? - powiedziałam grobowym tonem - piszą o nas w gazetach. 
-Hah, no wiem - zaśmiał się patrząc przed siebie - tylko... Nie wiem, czy to co piszą jest prawdą - spojrzał na mnie zwężając usta.
-Ale że co?
-No że jesteśmy parą. 
Zacisnęłam zęby.
-No, jeżeli w BRAVO tak piszą, to chyba jesteśmy. - spojrzałam na niego. Wybuchnęliśmy śmiechem. 
-Em, Niall? Wiesz, że pochodzę z Polski, nie?
-No może i nie? - przedrzeźniał mnie.
-Oj cicho tam. No i ja chodziłam tam do szkoły. I ta właśnie szkoła organizuje zawsze na początku roku szkolnego wycieczkę integracyjną, na którą ja, Weronika i Marta jesteśmy również zaproszone jako "wybitne absolwentki" czy jakoś tak. No i mamy zamiar skorzystać.
-A co ma to do mnie?
-No właśnie do tego dochodzę, więc nie przerywaj. I możemy wziąć ze sobą kilka osób, bo będziemy miały cały wolny domek i w ogóle. I jedziemy do takiej miejscowości, gdzie w sumie tam jest tylko taki ośrodek ze ścianką wspinaczkową, kajakami, bo to jest przy jeziorze, wycieczkami rowerowymi i tak dalej...- patrzył na mnie bez przekonania, więc dodałam - i to jest taka mała miejscowość, że nikt nie wie kim jest One Direction. 
Klasnął w dłonie.
-No to jadę. A kiedy to? - zaśmiał się.
-W ten weekend mamy samolot do Polski. Niedzielę spędzimy w naszych domach, a w poniedziałek jedziemy autokarami z całą szkołą do Radkowa. My będziemy tam bardziej jako... Klasa. No bo jedzie też parę osób z mojej klasy.- uśmiechnęłam się promiennie.
-W ten weekend powiadasz... Sprawdzę, czy nie mam czasem jakichś zajęć. A na ile czasu? - zrobił minę biznesmena. Byłby świetnym aktorem.
-Na tydzień. - podskoczyłam na łóżku. Wszystko co mu opowiedziałam było prawdą. Jechaliśmy do miejscowości bez Internetu, za to z fajnymi atrakcjami. Będzie też większość osób z mojej klasy (na szczęście te osoby których nie lubiłam nie przyjeżdżają) i pomożemy przeprowadzić chrzest klasie pierwszej gimnazjum.
Fajnie, nie? A co dopiero jakby pojechali tam 1D...
-Hej, chwila... ty nie powinieneś być czasem w szkole? - olśniło mnie.
-A która godzina? - wziął głęboki wdech.
-11.27.
-E... - przeciągnął się i objął mnie ramieniem - nie. Nie mogę się skupić, kiedy wiem, że nie czujesz się dobrze - spojrzał na mnie czuło. Uniosłam brew.
- A skąd to wiesz? - zmierzyłam go wzrokiem. Zacisnął palce w pięść i na chwilę zatrzymał powietrze w płucach, a potem powoli je wypuścił.
-Kurczę.
-Ha! Weronika, prawda? Ona jest niereformowalna - uśmiechnęłam się. W sumie, miło z jej strony.
No w sumie - jest poniedziałek, obok mnie siedzi Niall Horan (do teraz nie pogodziłam się jeszcze do końca z tym faktem) a na dodatek na zewnątrz jest brzydka pogoda. A ja uwielbiam, gdy jest brzydka pogoda, a ja siedzę w domu.
Mniej więcej do 13.00 siedzieliśmy w moim pokoju. Niall przyniósł ze sobą gitarę i zagrał dla mnie kilka piosenek. No dobra... kilkadziesiąt. Wybłagałam to, bo uwielbiam go słuchać. Zamówiliśmy pizzę (którą Niall pożarł prawie w całości, ale zrobiło mu się przykro, więc zamówił dla mnie drugą, za którą sam zapłacił). Po południu wróciły dziewczyny, które potem poszły do kina. A ja byłam nadal uziemiona. Ale przynajmniej w przyjemnym towarzystwie. Około dziewiętnastej zaczęło się robić ciemno.
-Hej, chcesz pooglądać jakiś horror? - spytał Irlandczyk. W tej chwili graliśmy w karty. Przy włączonym telewizorze, gdzie leciał jakiś nudny program o wielorybach.
-Horror? - popatrzyłam na niego z niechęcią- no nie wiem... Nie przepadam za nimi...
- Oj No dawaj. Jestem przy tobie. A jak będziesz się bać to cię przytulę - zaczął bawić się kosmykiem moich włosów. Wiedział, że to uwielbiam. Spryciaż.
-Eh, no dobra.
-Super! - chłopak szybko się poderwał i sięgnął do swojej torby. Przyniósł film ze sobą?
-Wow, widzę że przygotowałeś się na dzisiejszy wieczór - uniosłam brew.
- Oczywiście - odwrócił się w moją stronę i przejechał palcem po moim nosie. Włączył płytę, a ja szczelnie okryłam się kocem na kanapie. Blondyn się odwrócił i parsknął śmiechem na ten widok. Również nie mogłam powstrzymać uśmiechu, pomimo że potwornie bałam się filmu, który miałam zaraz obejrzeć.

Rozdział numer 13... Czy jest pechowy? Oceńcie same ;) mi się nawet podoba :> 
W razie czego - piszcie propozycje i skargi w komentarzach! Następny rozdział już niedługo! :D

Brak komentarzy: