piątek, 28 września 2012

Rozdział 10.

Rozdział 10Będzie dobrze, zaufaj mi.

*Z perspektywy Liama*
-Dokąd idziesz? - Angela skierowała te słowa do Marty. Tak nieziemsko pięknej, tajemniczej Marty. Angelika to ma szczęście - widuje tę dziewczynę codziennie, rano, wieczorem, może z nią porozmawiać o wszystkim, mają swoje tajemnice i tematy. W tej chwili poczułem się jak nastolatek, który wielbi swojego ulubionego piosenkarza czy aktora, ale wie, że są nikłe szanse na to, że się spotkają.
-A... Muszę kupić mamie prezent na urodziny. Niby zostało jeszcze sporo czasu, ale cały tydzień mam zajęty, więc chciałam wykorzystać to, że dzisiaj mam wolny dzień. - odpowiedziała.
-O! Liam pójdzie z tobą. - brunetka na mnie spojrzała. Wybauszyłem oczy. Co? Mam iść z tą dziewczyną na zakupy i zrobić z siebie kompletnego idiotę, bo znając życie język zawiąże mi się w supeł. Angelika chyba wyczuła moje obawy i szepnęła na ucho:
-Będzie dobrze, zaufaj mi.
Kurde, ona to potrafi zmotywować. Ale nie mogę jej odmówić talentu do odczytywania emocji i uczuć. Od razu zauważyła, że podoba mi się Marta. To miło, że chce mi pomóc, ale wątpię, że ta dziewczyna mnie zechce. Nie zasługuję na nią.
-No nie wstydźcie się. Macie szansę, by się trochę poznać. - Angelika puściła mi oczko.
- W sumie lepiej jest spacerować w towarzystwie - zaśmiała się Marta i wyciągnęła dłoń w moją stronę. Złapałem ją. Jednak nie spletliśmy palców, jak Angela i Niall, ale szliśmy tak jak... dzieci w przedszkolu. Ale nie przeszkadzało mi to. Trzymałem ją za rękę. To był cud. Czułem, jakby z jej dłoni emitowało jakieś cudowne ciepło, które mnie uszczęśliwiało. Stado motyli zaczęło latać w moim żołądku.
-Dobra, to wy idźcie, a ja przedstawię Nialla Weronice - Angelika beztrosko się zaśmiała i zniknęła za drzwiami.
-Nie jesteś zmęczony? Ja bym była nieźle zmęczona po całej nocy spędzonej na plaży - kobieta zaczęła rozmowę. Szliśmy sobie tak alejką w stronę centrum handlowego. Marta opowiadała mi rożne historie - jak była na biwaku na koloni, jak pojechała z ojcem nad jezioro, jak tęskni za rodziną, jednak chce skończyć edukację w Anglii. Napawałem się jej słowami. Zachwycił mnie ton, z jakim je wypowiadała - tak, jakby wszystko było potwornie ciekawe, jakby zasługiwało na jej uwagę. Cudowna dziewczyna. Chciałbym mów patrzeć na świat tak, jak ona. 
Wreszcie dotarliśmy do galerii.
- Gdzie chcesz iść? - spytałem. Chyba pierwsze moje słowa, odkąd wyruszyliśmy.
-Wiesz, w Empiku mogą być fajne rzeczy - uśmiechnęła się i puściła moją rękę. Cała pozytywna energia mnie nagle opuściła. Błagałem ją w duchu, by złapała ją jeszcze raz. Niestety. Nie posłuchała mnie.
Weszliśmy do wybranego sklepu. Zanim się obejrzałem tłum dziewczyn odgrodził mnie od reszty świata.
-Liam! Liam Payne! - słyszałem. Fanki obrzucały mnie milionem fotografii do podpisania, robiąc przy tym pełno zdjęć. Uśmiechałem się i udawałem, że nie przeszkadza mi to. Tak mogłoby być innego dnia. Ale nie dziś. Nie przy tej dziewczynie.
Gdy już trochę otrząsnąłem się z chmury fanek odnalazłem wzrokiem Martę. Podszedłem do niej, ale dziewczyna stała tyłem do mnie. Dzieliła nas półka z płytami.
 *Narrator*
Marta sięgała właśnie po ostatni egzemplarz płyty Michaela Jacksona "Dangerous", gdy jakaś męska dłoń nakryła opakowanie. Dziewczyna spojrzała w górę.
-Kamil! - rzuciła się w ramiona chłopaka stojącego przed nią - Wróciłeś! Tak szybko!
Kamil objął ją i lekko podniósł. 
-Taa... wywalili mnie ze szkolenia - jego kąciki ust delikatnie powędrowały w górę - wpadnij jak będziesz mogła. Mieszkam tam, gdzie kiedyś. Ale teraz muszę spadać.
Puścił oczko i wyszedł ze sklepu. Machnął tylko ręką na pożegnanie. Dziewczyna kupiła płytę, znalazła Liama i razem wyszli ze sklepu.
-Kim jest Kamil? - chłopak w końcu wypowiedział pytanie, które od dłuższego czasu krążyło mu po głowie, i paraliżowało go od wewnątrz. 
-Widziałeś go?- zdziwiła się dziewczyna. - To mój były chłopak. Pół roku temu przeniósł się do Stanów, bo wyjechał na jakieś wojskowe szkolenie. Nie rozstaliśmy się tak oficjalnie, ale kontakt się urwał... - zamilkła. - Ale nie wiem, czy chcę do niego wracać - dodała. 
Nie zdawała sobie sprawy, jak wielki kamień spadł właśnie z serca jej towarzysza. 
-A opowiesz mi co się działo na ognisku? - spytała dziewczyna. Liam chętnie streścił jej całą noc.
-Całowali się? - zdziwiła się dziewczyna po skończonej opowieści - Tak przy was? 
-No tak. - Payne ziewnął i zwiesił głowę. Szli tak chwilę w ciszy.
-Ech... Przepraszam cię. - wpaliła.
Liam był szczerze zaskoczony.
-Co? Niby za co?
-No, że musiałeś tu iść ze mną, a pewnie jesteś już zmęczony.
-Co? - prawie wykrzyknął - Poszedłbym z tobą nawet gdybym nie spał cały rok - dodał ciszej. Marta się zarumieniła.
-No, już jesteśmy. Ale musimy to powtórzyć - pocałowała chłopaka w policzek. 
Liam poczuł się jak w niebie. Już nie słyszał nic więcej, nic nie czuł, nic nie pamiętał. 
Tylko ona. To musi być ona.

Kurczę, nie wyszedł mi zbyt ten rozdział. Może dlatego, że kuzyn sterczy mi nad głową i ryczy, bo chce wejść na kompa ;( ale pisałam go trochę pod przymusem, ale za to oglądałam sobie przy pisaniu "Porę na przygodę" więc się trochę pośmiałam :D 
Musiałam zmienić linka z pewnych powodów, ale mam nadzieję że mi wybaczycie ;)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! OMFG !!! ANGA ANGA ANGA ANGA!!!!!!!!!!!!!!!! O LOL !!!! EMOCJE ZE MNIE EKSPLODUJĄ!!!!!!!!!! OMG OMG *calm down Marta* nie no Anga pomóż > umieram :(

Dzia pisze...

taniec szczęśliwej Marty xd

Ronnie pisze...

KEJGLAJGIWGJEIGMBDSVABGVJDBBBBBEIGJKESJGHEN *pięć minut później, zaraz po skakaniu i wrzeszczeniu "JA TEŻ TAK CHCE"*
Cudny rozdział, coraz bardziej zakochuję się w tym opowiadaniu *-* ♥