czwartek, 20 września 2012

Rozdział 6.

Rozdział 6. To było takie naturalne

* Z perspektywy Angeliki *
- Werka! Oddawaj mi te kluczyki! Jestem już spóźniona! - krzyknęłam. 
- Nie drzyj się tak! Głucha nie jestem! - zbiegła po schodach. Wręczyła mi kluczyki do samochodu. Złapałam szybko torebkę, kurtkę i wybiegłam z mieszkania. Wskoczyłam do auta i popędziłam w stronę centrum. Była 12.30, a ja wstałam niecałe pół godziny temu. Nie zdążyłam nawet porządnie się uczesać. Znając życie (i londyńskie ulice) dojadę na spotkanie za 30 minut, jak nie więcej. Zatrzymałam się w korku. Super. Rzuciłam się na telefon i wysłałam Harremu sms'a w którym napisałam, że przyjadę nieco po czasie. Niestety, to "nieco" było lekko przesadzone. 
Po jakiś 20 minutach (czyli bardzo szybko) udało mi się dojechać i zaparkować wóz na parkingu przed Pizza Hut. Niczym błyskawica wypadłam z pojazdu. Już z daleka, przez wielkie szyby pizzerii dostrzegłam chłopców. Na szczęście, a może i nieszczęście nie dostrzegli mnie. Widok zasłaniał im tłum fanek i paparazzich kłębiących się przed ich stolikiem. Weszłam do restauracji, lecz stanęłam w "bezpiecznej odległości" i przyglądałam się wszystkiemu z daleka. Piosenkarze byli spokojni, dawali się fotografować, odpowiadali na pytania, rozdawali autografy. Wyglądali trochę jak starzy księgowi - znudzeni swoją pracą, pragnący chwili urlopu. Jednak do każdej fotografii szczerzyli te swoje białe ząbki. Nieźli są.
Całe to zamieszanie skończyło się wraz z przybyciem ochroniarzy. Wypędzili natrętów z budynku i przeprosili chłopców za zbiegowisko. Szczerze rozbawiona podeszłam do ich stolika. 
-Angela! - wypalił Niall i zaszczycił mnie słodkim uśmiechem. Odwzajemniłam go.
- Jest i nasza kierowniczka! - Zayn poklepał miejsce obok. Przysiadłam się do stolika.
-Zamówiliśmy już za ciebie, nie obrazisz się? - Spytał Harry.
-Tak. Obrażę się, bo dostanę pizzę - odpowiedziałam sarkastycznie. Harry uśmiechnął się cwaniacko.
-Ale masz szczęście, że nie siedzisz obok Nialla. Zeżarłby ci wszystko zanim zdążyłabyś spojrzeć na jedzenie. -Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, tylko blondyn zrobił naburmuszoną minę.
-Zazdrościcie, bo jem najwięcej a jestem najszczuplejszy.
  Śmiejąc się i wygłupiając spędziliśmy jakieś 2 godziny. Zupełnie zapomniałam o powodzie naszego spotkania. A olać ten dom! Tak dobrze się z nimi bawiłam!
- Ej, skoro zjedliśmy, to może przejdziemy się do parku, co? - rzucił Liam. Wszyscy się z tym zgodziliśmy, szczególnie że przed budynkiem gromadziła się grupa fanek One Direction. Zapłaciliśmy za posiłek, wymknęliśmy się tylnym wyjściem i cieszyliśmy wolnością. Przynajmniej ominęliśmy te natrętne dziewczyny. Park znajdował się obok Pizza Hut, więc nie przejmowałam się tym, gdzie zaparkowałam samochód. Wędrując wesoło sobie gawędziliśmy, wygłupialiśmy się i ogólnie - poznałam ich. Niall cały czas szedł obok mnie. Nasze dłonie ocierały się o siebie, jednak nie chwyciliśmy się. Wczorajszego wieczora było to takie naturalne - tu przy reszcie zespołu trudniej było tego dokonać, jednakże pragnęłam tego całą duszą - spleść swoje palce z jego, jeszcze raz poczuć jego oddech na mym czole.
- Masz może ochotę pość dziś wieczorem z nami na plażę? - Horan skierował te pytania do mnie. 
-A gdzie w Londynie znajdziesz plażę? - odparłam, nieco zdziwiona. Chłopak wytłumaczył mi, że jest gdzieś w okolicy sztuczna plaża, pod takim specjalnym dachem, który utrzymywał klimat typowy morzu.
- A poza tym, nocą, gdy włączają tam takie światełka symulujące gwiazdy wydaje ci się, jakbyś naprawdę była na wakacjach nad morzem. I zrobimy ognisko. Chodź, będzie fajnie - namawiał mnie Horan.
- I puścimy sobie muzyczkę - zażartował Harry.
-Dobrze, pójdę - odpowiedziałam - pod warunkiem, że Niall weźmie gitarę i coś dla mnie zagra.
Było to kłamstwo - i tak bym tam poszła. Chciałam tylko, by zaśpiewał mi jakąś piosenkę.
- Dla ciebie wszystko, milejdi - udał, że całuje moją rękę. Zaśmiałam się. Spacerowaliśmy sobie tak dość długo, rozmawiając o niczym i o wszystkim.
- A ty, Angela? Masz chłopaka? - spytał Louis.
Zacisnęłam usta. Kątem oka widziałam, że Irlandczyk spogląda na mnie z wyczekiwaniem.
-To... skomplikowane. Czasem chciałabym po prostu z nim zerwać, dać sobie spokój, ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę... Ross jest teraz w trudnej sytuacji, zostawiając go tak... - zamilkłam. Lou przyjacielsko otoczył mnie ramieniem.
- Nie przejmuj się. Masz nas!
Ucieszyłam się, że mogłam im się z tego zwierzyć. 

Hmm... Dość szybko poszedł mi ten rozdział, nie? Ten trochę bardziej mi się spodobał niż ostatni ;> W następnym wpisie usłyszymy trochę o kolejnym romansie, który powstanie między Liamem i... przekonacie się sami. Do zobaczenia :)

Brak komentarzy: