czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 24.

Rozdział 24.Jak chcę, to potrafię być straszna.

Cała szkoła jechała na wycieczkę integracyjną. Szkoła i piątka gości z Anglii, która robiła taką furorę, że zdołałam porozmawiać jedynie z chłopakami z mojej byłej klasy.
- Hej Angela! Był? -klepnął mnie w plecy Mateusz. Mateusz - jeden z moich najlepszych przyjaciół z podstawówki. Z nim były najfajniejsze wygłupy i przy nim powstawały najśmieszniejszi najdziwniejsze pomysły. 
-Ale co był? - spytałam.
-Jajeczko. - klepnął mnie w głowę. Wyglądał tak samo jak kiedyś - krótkie blond loczki, opalona skóra. Zawsze był bardzo chudy i wysoki i... twraz był jeszcze chudszy i wyźszy. Usiadł na pustym miejscu obok mnie i zaczął gadać jakieś głupoty. Dołączyłam do niego.
- Jak za dawnych lat, nie? - klepnął mnie w kolano.
-Tak, tak - zaśmiałam się. Faktycznie - gdy dołączyła do nas Weronika zaczęliśmy gadać takie pierdoły, że nawet nauczyciele musieli nas uciszać, co było dość dziwne, bo hałas wokół One Direction był o wiele większy.
-Ej! Angela! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam... całą "zawartość" autokaru skumulowaną przy ostatnich pięciu miejscach. Rozejrzałam się za osobą, która mnie wołała. Ola (dziewczyna Justina Biebera) machała do mnie ręką na znak, żebym podeszła. Przedarłam się przez chmarę szóstoklasistek i stanęłam przed piątką chłopców dosłownie rozrywanych przez uczennice. Hałas był tak ogromny, że nie słyszałam własnych myśli.
-CIIIIIIIIIIIISZZAAAAA!!- wydarłam się najgłośniej jak potrafiłam, a muszę przyznać że jestem  w tym dobra. Wszyscy dookoła zamilkli, z wyjątkiem One Direction. Powtórzyłam, tym razem ciszej:
-Shut up already. - spojrzałam na nich z wyrzutem. Automatycznie zamknęli jadaczki.
-Widzicie? Jak chcę, to potrafię być straszna - odezwałam się do tych wszystkich przerażonych dziewczynek.
- Ola. Co było na tyle ważne, że musiałam się tu przedzierać? - spytałam.
- Chciałam, żebyś pomogła mi tłumaczyć chłopców, bo ja tu jestem chyba jedyną osobą, która może ich dokładnie zrozumieć, ale jak widzisz - ja jestem jedna, a ich jest pięciu.
- I tylko tego chcesz? - przewróciłam oczami.
-Nie! Czekaj! - zawołał Harry. Zerknęłam znudzona w jego kierunku.
-No czego chcesz?
- Pomóż nam ogarnąć te nieogarnięte dzieci! One nas zaraz rozszarpią. Nie wiem, zaproponuj śpiewanie piosenki czy coś w tym stylu?
Śpiewanie piosenki? Kurczę, Harry, jak ty coś powiesz... No ale co mi szkodzi?
***********
Dobra, już wiem, co mi to szkodzi. Powiedziawszy dziewczynom, że chłopcy proponują im wspólne śpiewanie wróciłam na swoje miejsce, by dalej wygłupić się z kolegami, ale niestety zostało to nam uniemożliwione ze względu na wycie dochodzące z tyłu autobusu. To nie był śpiew. To było wycie. Jak wilki do księżyca. Złapałam się za głowę, odwróciłam do Weroniki i stwierdziłam:
- Zapowiada się ciekawa wycieczka.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Podkreślam - w końcu, bo myślałam, że ni wytrzymam w tym jazgocie. Wysiedliśmy z autokaru. Niall wziął moją walizkę, więc pierwszą rzeczą którą zrobiłam było podbiegnięcie do brzegu zalewu (zalew to takie sztuczne, malutkie jeziorko). Nie było tam ryb ani roślin, po prostu woda. Dookoła znajdowały się góry; nieduże, ale można było z nimi robić...
-Echo!- Marcin (jeden z moich ułomnych przyjaciół ze szkłoły), inaczej zwany Ahmedem (nie pytajcie czemu) znalazł się blisko mnie i wydarł w stronę góry. Ta odpowiedziała ciszej "echo, echo, echo...". Zaśmiałam się.
- Marcin, Angela, wracajcie tu! - zawołała nas jedna z nauczycielek. Pospiesznie wróciliśmy do grupy i wysłuchaliśmy ogólnego przedstawienia się instruktorów prowadzących zajęcia na obozie. Tylko nasza szkoła była w tym momencie na terenie ośrodka, więc nie musieliśmy się zbytnio przejmować hałasem czy innymi tego typu czynnikami. Nasza grupa, czyli moja klasa i gimnazjum mieszkała w domkach po drugiej stronie campu. Wędrując tam z walizkami tłumaczyłam Liamowi w skrócie, co będziemy robić na wycieczce. Reszta chłopcw była widocznie bardzo zajęta taszczeniem walizek mojej, Marty i Weroniki.
Każda klasa miała do dyspozycji po dwa domki (były ustawione w kręgu); jeden dla dziewczyn, jeden dla chłopców. No, a że nie było ich wystarczająco dużo, Weronikę, Martę, Olę (tę od Biebera), Louisa, Harrego, Nialla, Zayna i Liama przydzielili do jednego domu. No wiecie, jesteśmy już "dorośli, więc mogą nam zaufać". Ta.... mogą...
 
Ok, musicie docenić, że WŁAMAŁAM SIĘ NA KOMPA MOJEJ MAMUSI i napisałam cosik :D muszę jeszcze podziękować mojemu koledze z klasy, który udostępnił mi swój telefon i mogłam jeszcze pisać na religii ;) JA SPADAM DO ZOBACZENIA NIEDŁUGO BAJOOŁ ;3

4 komentarze:

keczup pisze...

Spoko ;) huhuhuhu już myślę co będzie w tych domkach xd czekam na kolejny ^^
ps. nie żeby coś, ale... Marta jakoś znikła w ostatnim czasie ...

Wiktoria_xx_ pisze...

Hahahahaha kocham Ronnie że podała linka na twojego bloga . Uwielbiam go <3 Życzę powodzenia w dalszym pisaniu :3

Ronnie pisze...

Czekam na następny rozdział bo chce wiedzieć co się stanie w domkach... :3

Dzia pisze...

aaahhh wszyscy czekają na to, co się stanie w domkach......ja sama nie wiem xd