wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 30.

Rozdział 30.Wyskakiwać z łóżek!

I hopped aut of bed
Turned my swag on
Took a look in the mirror
Said wassup, wassup, wassup, yeah...
Obudziłam się rano z tą piosenką w głowie. Jejku, Niall tak ładnie pachnie... Nie chce mi się otwierać oczu. Wszyscy w domku też jeszcze spali, bo całą siła destrukcyjna drzemiąca w niektórych osobach została wyczerpana wczoraj wieczorem. Wyciągnęłam rękę w stronę szafki nocnej, sięgając po telefon. Przy okazji zrzuciłam butelkę wody na ziemię, ale...Mam! Ok, teraz trzeba otworzyć oczy i spojrzeć na ekran komórki. Uh, powieki są...takie ciężkie...Musiałam pomóc sobie palcami.  Otworzyłam oczy...Ah, ale jasno. Która godzina...8.45...
Co?! Wyskoczyłam z łózka i czym prędzej zbiegłam do łazienki. Muszę przyznać, że normalnie siedzę tam z pół godziny, ale w tych ekstremalnych okolicznościach czesanie, mycie zębów itp. zajęło mi 5 minut.  Wbiegłam po schodach z powrotem na górę i...wpadłam prosto w ramiona Nialla. 
-Wow, gdzie się spieszysz? - dał mi buziaka w czoło, poprawił kosmyk włosów i uśmiechnął siś.
- Mamy śniadanie na 9.00! - powiedziałam, budząc tym Martę.
-A która jest godzina? - spytał chłopak patrząc na telefon - Ósma pięćdziesiąt dwie. Jeszcze zdążymy.
Horan wzruszył ramionami i zdjął koszulkę od piżamy, po czym pochylił się i zaczął szukać jakiegoś T-shirtu. Patrzyłam się na niego otępiała. Ubrał się i popatrzył na mnie.
- A ty się nie wybierasz na śniadanie?
Spojrzałam na siebie. Nie uśmiechało mi się iść w piżamie. Podeszłam do szafki i pogrzebałam w niej ręką. Niall potrzedł do mnie od tyłu, odchylił rękaw koszulki i całował moje ramię. Powoli. Delikatnie. No i jak ja miałam się ubrać? 
-Niall...przestań. - mimowolnie się uśmiechałam. Chłopak odsunął głowę.
-Albo nie... - stwierdziłam. Tym razem oparł się czołem o mnie. 
-Ej! Co wy tam robicie? - usłyszałam głos naszej opiekunki, pani Kasi. Ale nie mówiła do nas.
-Chłopaki! Wyskakiwać z łóżek! Tam na górze też! 
Ubrałam się i wyszłam na zewnątrz. Harry wybiegł tuż za mną, a Horan zamknął za nami drzwi. Odwróciłam się w stronę domku. Marta chodziła już w miarę ogarnięta, ale Weronika chyba jeszcze spała. Co ja mówię - na pewno jeszcze spała! Żeby ją rano z łóżka wyciągnąć potrzeba  czterech koni i dziesięciu dźwigów. Sama z siebie nie wstanie. 
                                                            ****************************
Zjedliśmy śniadanie i pobiegliśmy na pierwsze zajęcia. Siatkówka. Fajnie. Mieliśmy je łączone z chłopakami z moją starą klasą.  Wybraliśmy składy. Podzieliliśmy się na cztery drużyny, a że mieliśmy do dyspozycji dwa boiska, gra toczyła się cały czas, ale tylko przy jednej mógł być sędzia, więc... No, było trochę niedomówień...
-Zamknij się niedorozwinięty płodzie małpy zrobionym w dresach adidasa! 
-Odpierdol się nieumyty murzynie z dżungli! 
-Zamknąć się zasrane...zasrańce!
-Cycki se usmaż!
Nawet Zayn się czegoś nauczył. Chodził tylko w kółko i powtarzał "cycki, cycki, cycki!'. Oczywiście po tym, jak wytłumaczyłam mu znaczenie tego słowa. Po skończonych zajęciach wszyscy się przepraszali za wyzwiska i wysypywali piasek ze spodni. 
-Co teraz mamy? - spytał Mateusz.
-E... Chyba rowery. - powiedziała Ola.
-O nie! - wykrzyknęli wszyscy chórem. Rowery. Najgorsze zajęcia jakie mogą tu być. Jedziemy starymi, zniszczonymi gruchotami do centrum Radkowa. A wygląda ono tak: ratusz w samym środku miasteczka, dookoła kilka bloków, jeden sklep i jakaś boczna ulica, która prowadzi do szkoły. Ogólnie - strasznie brzydko. I tyłki bolą od jazdy po nierównej drodze. Ze spuszczonymi głowami wracaliśmy do domków, ale nagle coś mokrego kapnęło mi na kark. Potem na rękę. I jeszcze raz. Rozpadało się. Odwróciłam głowę zadowolona, ale wpadł na mnie Marcin.
-O, sorki! - odwrócił się i pobiegł - Nie mamy rowerów!
Pokręciłam głową ze śmiechem.
Wróciłam do domku i  zamknęłam za sobą drzwi.
*I-I-I wanna give you one last option...*
Fajnie, ktoś dzwoni.
-Halo? - spytałam. Nieznany numer.
-Angela? Słuchaj, stało się coś strasznego.

AGRH! Spieszyłam się, więc nie wyszło trochę jak trzeba. Chciałam, żeby 30. rozdział wyszedł jakoś fajnie, ale że niektórzy mnie pospieszali musiałam kończyć >.<
DO ZOBACZENIA!
P.S. Ronnie, kiedy coś dodasz? xd

3 komentarze:

Ronnie pisze...

COŚ STRASZNEGO?! Pewnie Horan zjadł Oreo ._.
Ale co dodam? :o

Dzia pisze...

No ten tego rozdział xD nie No dobra nieważne #samospeszenie

Dzia pisze...

NAPISALABYM INACZEJ ALE MARTA MNIE ZMUSZAŁAAAAAAAAAA